Forum www.f23.fora.pl Strona Główna www.f23.fora.pl
Niezależne forum internetowe F23 - Wejdziesz - nie wyjdziesz
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Stacja Wegetacja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.f23.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy kulturalne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
analeptyczne alzabo
Gość






PostWysłany: Czw 23:06, 24 Mar 2022    Temat postu:

hihihi napisał:
Ania z Bielska napisał:
Zabiorą Ani scyzoryk, obrócą na brzuch, po czym jeden usiądzie na głowie, a pozostali obnażą jej wypięte pośladki i po kolei spenetrują odbyt oraz pochwę.

dygnął mi [cool]

mi też [cool] szkoda że lwtb tu nie pisuje, nie wątpię że szybko napisałby opowiadanko o spotkaniu Ani z ruskimi sołdatami [cool]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:13, 25 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:55, 25 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:01, 25 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:14, 27 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:19, 28 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:37, 29 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwie bluzki. Jedna na lato soczyście pomarańczowa, pasująca mi do typu urody, ale jednak czułam się w niej jak marchewka. Druga strzelająca iskrami poliestrowa szara z ornamentem czarnym do czarnych lub skórzanych spodni; nie wiem po co ją kupiłam, przecież i tak nie chodzę na imprezy z alkoholikami, narkomanami i osobnikami luźnych obyczajów, a do innych okazji to coś się nie nadaje. Niniejszym posiadam obecnie 107 "gór" i mam już fajnie luźno w szafie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:01, 31 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwie bluzki. Jedna na lato soczyście pomarańczowa, pasująca mi do typu urody, ale jednak czułam się w niej jak marchewka. Druga strzelająca iskrami poliestrowa szara z ornamentem czarnym do czarnych lub skórzanych spodni; nie wiem po co ją kupiłam, przecież i tak nie chodzę na imprezy z alkoholikami, narkomanami i osobnikami luźnych obyczajów, a do innych okazji to coś się nie nadaje. Niniejszym posiadam obecnie 107 "gór" i mam już fajnie luźno w szafie.

Przymierzyłam większość spodni i na razie wyrzuciłam 1 parę dżinsów po matce, gdyż są za wąskie w pasie i w kolorze kremowym, a ja z figurą gruszki nie powinnam nosić takich kolorów na dole. Okazało się, że mam jeszcze 12 spodni po matce, które powinnam wyrzucić, bo wprawdzie w nie wchodzę, ale wyglądam jakbym obrabowała kontener PCK. Powoli będę się ich pozbywać, jednocześnie będę próbowała kupić ich odpowiedniki pasujące do mojej figury.
W ogóle piszą, że powinnam nosić dzwony, ale do rozszerzanych nogawek trzeba mieć buty na obcasie, koturnie lub chociaż z trójkątnymi noskami, a ja nie mogę nosić na co dzień żadnych tego typu. Więc dzwony raczej odpadają. W lumpeksach będzie ciężko coś znaleźć, bo tam widuję głównie albo rurki w rozmiarze XS, albo szerokie czarne spodnie w kant.
Pozostałe 17 sztuk sama kupiłam, w tym 5 spódnic. Razem to daje 29 "dołów", nie licząc ciuchów po domu i sportowych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:50, 31 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwie bluzki. Jedna na lato soczyście pomarańczowa, pasująca mi do typu urody, ale jednak czułam się w niej jak marchewka. Druga strzelająca iskrami poliestrowa szara z ornamentem czarnym do czarnych lub skórzanych spodni; nie wiem po co ją kupiłam, przecież i tak nie chodzę na imprezy z alkoholikami, narkomanami i osobnikami luźnych obyczajów, a do innych okazji to coś się nie nadaje. Niniejszym posiadam obecnie 107 "gór" i mam już fajnie luźno w szafie.

Przymierzyłam większość spodni i na razie wyrzuciłam 1 parę dżinsów po matce, gdyż są za wąskie w pasie i w kolorze kremowym, a ja z figurą gruszki nie powinnam nosić takich kolorów na dole. Okazało się, że mam jeszcze 12 spodni po matce, które powinnam wyrzucić, bo wprawdzie w nie wchodzę, ale wyglądam jakbym obrabowała kontener PCK. Powoli będę się ich pozbywać, jednocześnie będę próbowała kupić ich odpowiedniki pasujące do mojej figury.
W ogóle piszą, że powinnam nosić dzwony, ale do rozszerzanych nogawek trzeba mieć buty na obcasie, koturnie lub chociaż z trójkątnymi noskami, a ja nie mogę nosić na co dzień żadnych tego typu. Więc dzwony raczej odpadają. W lumpeksach będzie ciężko coś znaleźć, bo tam widuję głównie albo rurki w rozmiarze XS, albo szerokie czarne spodnie w kant.
Pozostałe 17 sztuk sama kupiłam, w tym 5 spódnic. Razem to daje 29 "dołów", nie licząc ciuchów po domu i sportowych.

Właśnie zdecydowałam, że wylatują jeszcze beżowe hajdawery o długości 3/4, które dostałam od matki. Trzymałam, bo to len 100%. Ale zrobiłam sobie w nich zdjęcie i są zbyt baloniaste na moją figurę. Zresztą kto normalny chodzi w czymś takim.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:01, 31 Mar 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwie bluzki. Jedna na lato soczyście pomarańczowa, pasująca mi do typu urody, ale jednak czułam się w niej jak marchewka. Druga strzelająca iskrami poliestrowa szara z ornamentem czarnym do czarnych lub skórzanych spodni; nie wiem po co ją kupiłam, przecież i tak nie chodzę na imprezy z alkoholikami, narkomanami i osobnikami luźnych obyczajów, a do innych okazji to coś się nie nadaje. Niniejszym posiadam obecnie 107 "gór" i mam już fajnie luźno w szafie.

Przymierzyłam większość spodni i na razie wyrzuciłam 1 parę dżinsów po matce, gdyż są za wąskie w pasie i w kolorze kremowym, a ja z figurą gruszki nie powinnam nosić takich kolorów na dole. Okazało się, że mam jeszcze 12 spodni po matce, które powinnam wyrzucić, bo wprawdzie w nie wchodzę, ale wyglądam jakbym obrabowała kontener PCK. Powoli będę się ich pozbywać, jednocześnie będę próbowała kupić ich odpowiedniki pasujące do mojej figury.
W ogóle piszą, że powinnam nosić dzwony, ale do rozszerzanych nogawek trzeba mieć buty na obcasie, koturnie lub chociaż z trójkątnymi noskami, a ja nie mogę nosić na co dzień żadnych tego typu. Więc dzwony raczej odpadają. W lumpeksach będzie ciężko coś znaleźć, bo tam widuję głównie albo rurki w rozmiarze XS, albo szerokie czarne spodnie w kant.
Pozostałe 17 sztuk sama kupiłam, w tym 5 spódnic. Razem to daje 29 "dołów", nie licząc ciuchów po domu i sportowych.

Właśnie zdecydowałam, że wylatują jeszcze beżowe hajdawery o długości 3/4, które dostałam od matki. Trzymałam, bo to len 100%. Ale zrobiłam sobie w nich zdjęcie i są zbyt baloniaste na moją figurę. Zresztą kto normalny chodzi w czymś takim.

Przeglądam stylizacje z dzwonami i widzę, że są też ze zwykłymi tenisówkami albo z takimi solidnymi błyszczącymi półbutami na koturnach z zębatymi podeszwami, które są teraz modne. Poza tym znalazłam interesujące dzwony damskie, w których modelka wygląda jakby miała dupę z przodu.
esprit. scene7. com/is/image/esprit/012EE1B312_901_15?$SFCC_L$
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:30, 01 Kwi 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwie bluzki. Jedna na lato soczyście pomarańczowa, pasująca mi do typu urody, ale jednak czułam się w niej jak marchewka. Druga strzelająca iskrami poliestrowa szara z ornamentem czarnym do czarnych lub skórzanych spodni; nie wiem po co ją kupiłam, przecież i tak nie chodzę na imprezy z alkoholikami, narkomanami i osobnikami luźnych obyczajów, a do innych okazji to coś się nie nadaje. Niniejszym posiadam obecnie 107 "gór" i mam już fajnie luźno w szafie.

Przymierzyłam większość spodni i na razie wyrzuciłam 1 parę dżinsów po matce, gdyż są za wąskie w pasie i w kolorze kremowym, a ja z figurą gruszki nie powinnam nosić takich kolorów na dole. Okazało się, że mam jeszcze 12 spodni po matce, które powinnam wyrzucić, bo wprawdzie w nie wchodzę, ale wyglądam jakbym obrabowała kontener PCK. Powoli będę się ich pozbywać, jednocześnie będę próbowała kupić ich odpowiedniki pasujące do mojej figury.
W ogóle piszą, że powinnam nosić dzwony, ale do rozszerzanych nogawek trzeba mieć buty na obcasie, koturnie lub chociaż z trójkątnymi noskami, a ja nie mogę nosić na co dzień żadnych tego typu. Więc dzwony raczej odpadają. W lumpeksach będzie ciężko coś znaleźć, bo tam widuję głównie albo rurki w rozmiarze XS, albo szerokie czarne spodnie w kant.
Pozostałe 17 sztuk sama kupiłam, w tym 5 spódnic. Razem to daje 29 "dołów", nie licząc ciuchów po domu i sportowych.

Właśnie zdecydowałam, że wylatują jeszcze beżowe hajdawery o długości 3/4, które dostałam od matki. Trzymałam, bo to len 100%. Ale zrobiłam sobie w nich zdjęcie i są zbyt baloniaste na moją figurę. Zresztą kto normalny chodzi w czymś takim.

Przeglądam stylizacje z dzwonami i widzę, że są też ze zwykłymi tenisówkami albo z takimi solidnymi błyszczącymi półbutami na koturnach z zębatymi podeszwami, które są teraz modne. Poza tym znalazłam interesujące dzwony damskie, w których modelka wygląda jakby miała dupę z przodu.
esprit. scene7. com/is/image/esprit/012EE1B312_901_15?$SFCC_L$
[link widoczny dla zalogowanych]

No dobrze. Wyrzuciłam jeszcze bluzę po domu, z której się sypało kłaczkami po całym mieszkaniu oraz 2 pary dziadowskich spodni dresowych w rozmiarze XL, które są stanowczo zbyt duże.
Jeszcze bym coś wyrzuciła, ale mam coraz mniejsze pole manewru. Te rzeczy, które mi się nie podobają, są jednak w na tyle dobrym stanie i w miarę modne, że można by je komuś oddać, zamiast robić prezent jakiejś firmie.
Jak patrzę teraz na zawartość szafy, to jestem już prawie w ekstazie. Brakuje mi jeszcze paru spodni i bluzek do tych spodni pasujących - po pół roku chodzenia już wiem, że takich jak chcę nie znajdę w najbliższych lumpeksach. Może kupiłabym też czarne legginsy i koszulę oversize do nich, to bym miała drugą na zmianę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:22, 02 Kwi 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwie bluzki. Jedna na lato soczyście pomarańczowa, pasująca mi do typu urody, ale jednak czułam się w niej jak marchewka. Druga strzelająca iskrami poliestrowa szara z ornamentem czarnym do czarnych lub skórzanych spodni; nie wiem po co ją kupiłam, przecież i tak nie chodzę na imprezy z alkoholikami, narkomanami i osobnikami luźnych obyczajów, a do innych okazji to coś się nie nadaje. Niniejszym posiadam obecnie 107 "gór" i mam już fajnie luźno w szafie.

Przymierzyłam większość spodni i na razie wyrzuciłam 1 parę dżinsów po matce, gdyż są za wąskie w pasie i w kolorze kremowym, a ja z figurą gruszki nie powinnam nosić takich kolorów na dole. Okazało się, że mam jeszcze 12 spodni po matce, które powinnam wyrzucić, bo wprawdzie w nie wchodzę, ale wyglądam jakbym obrabowała kontener PCK. Powoli będę się ich pozbywać, jednocześnie będę próbowała kupić ich odpowiedniki pasujące do mojej figury.
W ogóle piszą, że powinnam nosić dzwony, ale do rozszerzanych nogawek trzeba mieć buty na obcasie, koturnie lub chociaż z trójkątnymi noskami, a ja nie mogę nosić na co dzień żadnych tego typu. Więc dzwony raczej odpadają. W lumpeksach będzie ciężko coś znaleźć, bo tam widuję głównie albo rurki w rozmiarze XS, albo szerokie czarne spodnie w kant.
Pozostałe 17 sztuk sama kupiłam, w tym 5 spódnic. Razem to daje 29 "dołów", nie licząc ciuchów po domu i sportowych.

Właśnie zdecydowałam, że wylatują jeszcze beżowe hajdawery o długości 3/4, które dostałam od matki. Trzymałam, bo to len 100%. Ale zrobiłam sobie w nich zdjęcie i są zbyt baloniaste na moją figurę. Zresztą kto normalny chodzi w czymś takim.

Przeglądam stylizacje z dzwonami i widzę, że są też ze zwykłymi tenisówkami albo z takimi solidnymi błyszczącymi półbutami na koturnach z zębatymi podeszwami, które są teraz modne. Poza tym znalazłam interesujące dzwony damskie, w których modelka wygląda jakby miała dupę z przodu.
esprit. scene7. com/is/image/esprit/012EE1B312_901_15?$SFCC_L$
[link widoczny dla zalogowanych]

No dobrze. Wyrzuciłam jeszcze bluzę po domu, z której się sypało kłaczkami po całym mieszkaniu oraz 2 pary dziadowskich spodni dresowych w rozmiarze XL, które są stanowczo zbyt duże.
Jeszcze bym coś wyrzuciła, ale mam coraz mniejsze pole manewru. Te rzeczy, które mi się nie podobają, są jednak w na tyle dobrym stanie i w miarę modne, że można by je komuś oddać, zamiast robić prezent jakiejś firmie.
Jak patrzę teraz na zawartość szafy, to jestem już prawie w ekstazie. Brakuje mi jeszcze paru spodni i bluzek do tych spodni pasujących - po pół roku chodzenia już wiem, że takich jak chcę nie znajdę w najbliższych lumpeksach. Może kupiłabym też czarne legginsy i koszulę oversize do nich, to bym miała drugą na zmianę.

Zrobiłam 63 z 91 zadań z Dwutygodnika szatanisty. Jak skończę, to kolejnego numeru już nie będę rozwiązywać, bo to męczarnia. Podejrzewam, że tą gazetkę dają do rozwiązywania potępionym w piekle. Kupię sobie coś innego. I wrócę do kursu rysunkowego, bo od wielu dni nic nie robiłam w tym kierunku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:32, 03 Kwi 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:
Kupiłam buty na wiosnę, więc zamieszczam spis butów, które posiadam i noszę:
1) buty miejskie na deszczową wiosnę czarne
2) buty miejskie na lato jasne
3) buty miejskie na lato czarne
4) buty sportowe do biegania czarne
5) buty sportowe do roboty czarne
6) buty galowe płaskie wsuwane czarne
7) buty galowe na niskim obcasie granatowe
8 ) buty płaskie na jesień do kostki szare
9) buty płaskie na jesień do kostki czarne
10) buty płaskie na zimę do łydki ocieplane granatowe
11) sandały płaskie beżowe
12) sandały płaskie beżowe (tego lata urwie się pasek i je wyrzucę).
Spis butów, których nie noszę, ale trzymam, bo żal wyrzucić:
1) sandały na śliskiej koturnie (można złamać kręgosłup schodząc ze schodów)
2) sandały na wysokim obcasie (można złamać nogę i obić sobie ryj idąc po chodniku)
Spis butów do wyrzucenia:
1) buty na zimę, które matka kupiła mi w lumpeksie (wykoślawione przez poprzednią właścicielkę)
2) moje stare buty na zimę (wyślizgana podeszwa, można wywinąć orła na lodzie i doznać wstrząsu mózgu)
3) buty miejskie po matce (wiocha tańczy i śpiewa, a w Rosji biją brawo)
4) buty turystyczne z Decathlonu do chodzenia po górach (sztywne i niewygodne, kupione 15 lat temu-nówki niechodzone).
W sumie 18, ale w zasadzie 14. Czy to dużo?

Już po wszystkim. Wyrzuciłam 3 (do kontenera na odpady zmieszane). Zostawiłam "wieś tańczy", może przyda się jeszcze do lasu.
W sklepie spędziłam dziś chyba 2 godziny. Przymierzyłam ok. 30 par butów, w tym takie znane marki jak Adidas, Puma, Reebok, NB, Nike i Skechers. Znalazłam u nich łącznie może z 3 okazy, pasujące na moje stopy. Wybrałam jednak inną, nieco tańszą markę, która ma w ofercie dużo kaczkowatych butów dla starych bab z targu. Buty są w stylu trampkowym, barwy mają jakieś takie depresyjne, ale nigdzie mnie nie gniotą i to najważniejsze, bo będą służyły do chodzenia w deszczu, a nie chwalenia się. Asystentka, która pomagała mi godzinami w wyborze powiedziała na koniec, że te jej się podobają najbardziej, a następnie szybko pognała z moimi butami do kasy, gdzie kilkukrotnie poinformowała koleżankę z kasy zajętą czymś innym, że "pani sobie wybrała", jakby się bała, że się rozmyślę zanim dojdzie do transakcji.

Przemyślałam sprawę i wyrzuciłam jeszcze sandały na wysokim obcasie (10-letnie nówki), za małe jegginsy (jak schudnę, to łydki wejdą, za to w pasie będzie za szeroko, ale i tak nie schudnę) oraz infantylny t-shirt w gównokwiatuszki, który kupiła mi matka (gdyż jakby zupełnie przez 30 lat nie skojarzyła, że ja takich rzeczy nie lubię). No to teraz mam 14 butów, 118 "gór" i 33 "doły".
Kupiłam również kolejny Dwutygodnik szaradzisty, żeby chociaż sprawdzić odpowiedzi, bo mi nie idzie rozwiązywanie. Jestem już przy zadaniu nr 31, ale połowy zadań nie ogarniam.
W planach mam jeszcze zakup drugich spodni do roboty (np. joggerów). Tym razem do brudniejszej pracy np. wykładanie towarów, mycie kibli. Te co kupiłam wcześniej (czarne dżinsy) nadają się do czystszej pracy np. przy kasie. Muszę mieć obie pary, bo nie wiem, gdzie będę pracować.

1) Po przymierzeniu paru ciuchów liczba "gór" zmniejszyła się do 115. Wyrzuciłam tunikę od matki, bo to chyba ciążowa tunika, przód jest znacznie dłuższy niż tył. Kupiła mi ją ponad 10 lat temu, a ja zapomniałam, że jest tak chujowa, myślałam, że krój jest ok.
2) Z pomocą rozwiązań rozwiązałam już 54 zadania.

Powinnam chyba też wyrzucić parę leginsów od matki, a raczej 4 pary czarnych leginsów, bo i tak nigdy nie były dobre. Jedyny sposób, w jaki można je nosić, to pod długą kurtką, której się nie rozpina, żeby nie było widać jak bardzo są niedopasowane w rejonie krocza i pośladków, a to bardzo ogranicza ilość miejsc, w których można je nosić, a latem to już w ogóle. Poza tym i tak aktualnie nie mam żadnych dłuższych bluzek do leginsów, bo właśnie jeden t-shirt przeznaczyłam na "po domu", a dwa zmechacone ostatnio wyrzuciłam. No dobra, została mi w sumie jedna dłuższa koszula i 2 swetry, ale nigdy nie lubiłam ich nosić do tak cienkich leginsów.

Historia prezentów od mojej matki to jedno wielkie xD. Wyobraźcie sobie, że kupujecie komuś leginsy na prezent i nie pasują, co robicie? No oczywiście, idziecie do innego sklepu i kupujecie drugą parę podobnych. Zwrócić nie możecie, bo kupujecie na gównopromocjach, gdzie przyjmują zwrotów. Nie pasuje? To idziecie do trzeciego sklepu i kupujecie trzecią. Kurwa, też nie pasuje? No to może chociaż czwarta z innego sklepu będzie dobra? Też nie? ojej, strasznie mi przykro xD

Co do gównianych leginsów, to okazało się, że mam ich w sumie 5. 2 wyrzuciłam, 2 zostawiłam po domu, nad 1 się zastanawiam, bo okazało się, że to wcale nie leginsy, a tregginsy na guziki i wyglądają ok jak stoję, ale jak idę, to spadają mi z dupy razem z majtkami, mimo że nigdzie nie są luźne. Nie wiem czy kiedykolwiek w nich wyjdę z domu.
Przymierzyłam także i znowu wyrzuciłam kilka bluzek. Głównie te z głębszymi dekoltami, bo nigdy ich nie lubiłam i dalej nie pasują mi do biustu. Tak więc teraz mam 111 "gór", 30 "dołów" i 14 butów.
Przeliczyłam też liczbę ciuchów z lumpeksów, które kupiłam w ostatnie pół roku - jest ich 32. Najwięcej w lumpeksach kupiłam koszul - aż 7, bluzek basicowych 6, t-shirtów 5, cienkich kardiganów 4, marynarek 3, swetrów 3, półgolfów 2, bluzę dresową i cienki polar. Myślę, że nie wydałam na to wszystko więcej niż 100zł, bo średnio kupowałam po 3zł sztuka. Jestem bardzo zadowolona z udanych zakupów. Będę jeszcze chodzić za krótkimi bluzkami do spódnicy.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwa stare sweterki. Kiedyś lubiłam je nosić, ale teraz jak je przymierzyłam, to w porównaniu do moich nowych swetrów wyglądają jak powłóczyste cienkie łachmany uwydatniające brzuszysko.
Podsumowując: wiosenne odgruzowywanie szafy zaczęłam 2 tygodnie temu, łącznie pozbyłam się 18 "gór", 3 "dołów" i 4 par butów, nie wliczając do tych liczb ciuchów po domu. I jeszcze wczoraj wywaliłam 3 zimowe szaliki i 2 czapki z pomponem. Od tego wyrzucania aż można się uzależnić, takie to fajne.

Nie uwierzycie, ale wyrzuciłam jeszcze 2dwie bluzki. Jedna na lato soczyście pomarańczowa, pasująca mi do typu urody, ale jednak czułam się w niej jak marchewka. Druga strzelająca iskrami poliestrowa szara z ornamentem czarnym do czarnych lub skórzanych spodni; nie wiem po co ją kupiłam, przecież i tak nie chodzę na imprezy z alkoholikami, narkomanami i osobnikami luźnych obyczajów, a do innych okazji to coś się nie nadaje. Niniejszym posiadam obecnie 107 "gór" i mam już fajnie luźno w szafie.

Przymierzyłam większość spodni i na razie wyrzuciłam 1 parę dżinsów po matce, gdyż są za wąskie w pasie i w kolorze kremowym, a ja z figurą gruszki nie powinnam nosić takich kolorów na dole. Okazało się, że mam jeszcze 12 spodni po matce, które powinnam wyrzucić, bo wprawdzie w nie wchodzę, ale wyglądam jakbym obrabowała kontener PCK. Powoli będę się ich pozbywać, jednocześnie będę próbowała kupić ich odpowiedniki pasujące do mojej figury.
W ogóle piszą, że powinnam nosić dzwony, ale do rozszerzanych nogawek trzeba mieć buty na obcasie, koturnie lub chociaż z trójkątnymi noskami, a ja nie mogę nosić na co dzień żadnych tego typu. Więc dzwony raczej odpadają. W lumpeksach będzie ciężko coś znaleźć, bo tam widuję głównie albo rurki w rozmiarze XS, albo szerokie czarne spodnie w kant.
Pozostałe 17 sztuk sama kupiłam, w tym 5 spódnic. Razem to daje 29 "dołów", nie licząc ciuchów po domu i sportowych.

Właśnie zdecydowałam, że wylatują jeszcze beżowe hajdawery o długości 3/4, które dostałam od matki. Trzymałam, bo to len 100%. Ale zrobiłam sobie w nich zdjęcie i są zbyt baloniaste na moją figurę. Zresztą kto normalny chodzi w czymś takim.

Przeglądam stylizacje z dzwonami i widzę, że są też ze zwykłymi tenisówkami albo z takimi solidnymi błyszczącymi półbutami na koturnach z zębatymi podeszwami, które są teraz modne. Poza tym znalazłam interesujące dzwony damskie, w których modelka wygląda jakby miała dupę z przodu.
esprit. scene7. com/is/image/esprit/012EE1B312_901_15?$SFCC_L$
[link widoczny dla zalogowanych]

No dobrze. Wyrzuciłam jeszcze bluzę po domu, z której się sypało kłaczkami po całym mieszkaniu oraz 2 pary dziadowskich spodni dresowych w rozmiarze XL, które są stanowczo zbyt duże.
Jeszcze bym coś wyrzuciła, ale mam coraz mniejsze pole manewru. Te rzeczy, które mi się nie podobają, są jednak w na tyle dobrym stanie i w miarę modne, że można by je komuś oddać, zamiast robić prezent jakiejś firmie.
Jak patrzę teraz na zawartość szafy, to jestem już prawie w ekstazie. Brakuje mi jeszcze paru spodni i bluzek do tych spodni pasujących - po pół roku chodzenia już wiem, że takich jak chcę nie znajdę w najbliższych lumpeksach. Może kupiłabym też czarne legginsy i koszulę oversize do nich, to bym miała drugą na zmianę.

Zrobiłam 63 z 91 zadań z Dwutygodnika szatanisty. Jak skończę, to kolejnego numeru już nie będę rozwiązywać, bo to męczarnia. Podejrzewam, że tą gazetkę dają do rozwiązywania potępionym w piekle. Kupię sobie coś innego. I wrócę do kursu rysunkowego, bo od wielu dni nic nie robiłam w tym kierunku.

91/91
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
po chuj cytujesz?
Gość






PostWysłany: Nie 12:31, 03 Kwi 2022    Temat postu:

Przecież nikt tasiemcowych cytatów nie czyta.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
brzydulanka
potwór z loch ness



Dołączył: 26 Cze 2021
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:07, 04 Kwi 2022    Temat postu:

brzydulanka napisał:
brzydulanka napisał:

Zrobiłam 63 z 91 zadań z Dwutygodnika szatanisty. Jak skończę, to kolejnego numeru już nie będę rozwiązywać, bo to męczarnia. Podejrzewam, że tą gazetkę dają do rozwiązywania potępionym w piekle. Kupię sobie coś innego. I wrócę do kursu rysunkowego, bo od wielu dni nic nie robiłam w tym kierunku.

91/91

Kupiłam Krzyżówki z humorem. Na froncie gazetki jakaś gęba rozdziawiona jak na tych memach z aktorkami porno zszokowanymi wielkością członka, ale nieważne. Wczoraj po raz pierwszy grałam w Literaki na Kurniku. Byłoby fajniej, gdyby można było układać dłuższe słowa. Może można, ale nie wiem jak to ustawić. W tzw. międzyczasie naszło mnie jeszcze przypomnieć sobie, jak układa się kostkę Rubika. Jako dziecko to umiałam, ale wszystko zapomniałam. Uczę się z youtubem, ułożyłam już pierwszą warstwę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.f23.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy kulturalne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 7 z 10

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin